Nie tak dawno temu miałem przyjemność rozmawiać z Pawłem Domagałą, liderem zespołu „Gołecki” oraz „Nash”. Paweł jest niezwykle radosną osobą, jest to bardzo pozytywny człowiek z pasją.
I właśnie o tej pasji chcę Wam dzisiaj opowiedzieć. Zobaczcie sami co z tego wyszło, zapraszam do lektury.
Paweł Domagała pochodzi z małej miejscowości niedaleko Mszany Dolnej. Urodził się w Limanowej w 1985 roku. Od zawsze związany z muzyką. Lider kapeli Gołecki oraz zespołu Nash. Poza tym trochę pracuje, czasem leniuchuje.
Kapela „Gołecki” – strona www, oficjalny kanał Youtube „zespołu Nash” oraz profil w portalu myspace.
Wywiad został podzielony na trzy części. Pierwsza część dotyczy osoby i zainteresowań Pawła.
No to zaczynamy.
Marcin Guzik: Paweł, gdzie i jak to się zaczęło? Skąd wzięła się muzyka w Twoim życiu?
Paweł Domagała: Było to dosyć dawno, wszystko zaczęło się mniej więcej w szkole podstawowej. Pamiętam jak wujek próbował i bardzo chciał reaktywować nieistniejący już parę lat zespół Gołecki, pewnego razu rozłożył zestaw perkusyjny i… kazał mi grać. I tak to się zaczęło…
MG: Wujek zafascynował Cię muzyką. Poza wujkiem masz jeszcze w swojej rodzinie kogoś równie uzdolnionego muzycznie jak Ty?
PD: Hm… Moja mama grała kiedyś na akordeonie, tata razem ze swoim bratem długie lata prowadzili zespół weselny „Gołecki”. Nie wiem jak zmierzyć zdolności muzyczne, ale myślę, że rodzice są osobami bardzo muzykalnymi. Jeśli chodzi o moje rodzeństwo, to niestety nikt nie poszedł w kierunku muzyki, ale mój najmłodszy brat ma ogromny talent, którego mógłby pozazdrościć mu nie jeden zawodowy artysta, jednak los nie pomaga mu w realizowaniu swojej pasji, rozwijaniu swojego talentu, od urodzenia jest bardzo chory i wymaga stałej opieki. Gramy wspólnie tylko w domu.
MG: Twoja pierwsza przygoda muzyczna to zestaw perkusyjny. Paweł, kiedy spostrzegłeś się, że nie tylko możesz grać na różnych instrumentach, ale również z powodzeniem możesz śpiewać?
PD: Śpiewam w zasadzie od 14 roku życia. Kiedy tylko nadarzyła się okazja i zostałem „dopuszczony” do mikrofonu to próbowałem swoich wokalnych sił na różnych scenach. Na początku to w ogóle nie chciałem śpiewać, śpiewałem bo musiałem. Nikt w kapeli nie chciał śpiewać, a potrzebny był przynajmniej jeden wokalista, więc zostawałem najzwyczajniej „przymuszony”. Z czasem, gdy graliśmy coraz więcej, okazało się, ze mój głos jest całkiem niezły i do tego bardzo przyswajalny przez publiczność i wtedy rozpoczęło się moje śpiewanie na poważnie.
MG: Każdy z nas będąc małym chłopcem marzył by zostać strażakiem, policjantem, lekarzem, księdzem, Ty pewnie marzyłeś o byciu sławnym piosenkarzem?
PD: Niestety zaskoczę Cię. Chciałem zostać bębniarzem.
MG: Rzeczywiście, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. A pamiętasz swój pierwszy publiczny występ?
PD: O tak! Pierwsze wesele na którym graliśmy jako kapela, pamiętam jak dziś, to było w Mordarce koło Limanowej, miałem 16 lat, całą noc grałem i śpiewałem. Wszystko wyszło świetnie, ale mimo to adrenalina była ogromna.
MG: Wyobraź sobie, nie potrafisz śpiewać, nie umiesz na żadnym instrumencie zagrać, co robisz? Czym zająłbyś się w życiu?
PD: Nie mam pojęcia. Nie zastanawiałem się nad alternatywą mojego życia. Uwielbiam kreskówki, może w tym kierunku, może zająłbym się tworzeniem bajek, kreskówek?
MG: Heh tak, zamiast nowych piosenek, singli, płyt mielibyśmy nowego Reksia. Wracając do muzyki, kto Cię inspiruje?
PD: Hm… Bardzo lubię słuchać muzyki, różnej muzyki. Nie ograniczam się do jednego gatunku. Dzisiaj mogę słuchać ostrego rocka a jutro gdzieś w tle będzie brzmieć muzyka poważna. Muzyka musi być kombinacyjna, ciekawa, musi mieć to coś, żeby wpadała w ucho i chciało się jej słuchać. Nie jestem w stanie określić dokładnie, ale jeśli miałby wybrać jakiegoś ulubionego artystę, zespół to: „Toto”, Mark Knopfler, Stevie Wonder, z Polski „Wilki” oraz koleżanka ze studia nagrań Marta Florek. Mógłbym słuchać jej głosu godzinami!
MG: Ciekawe zestawienie Stevie Wonder, Marta Florek. Muszę o to zapytać, każdy artysta, pisarz, każda osoba, która zajmuje się tworzeniem, czy to pisaniem tekstów, komponowaniem muzyki, malowaniem obrazów musi skądś czerpać pomysły. Jak to jest u Ciebie z tymi pomysłami, inspiracjami?
PD: Pomysły same wpadają do głowy. Osobiście zajmuje się komponowaniem muzyki, na teksty już nie mam sił. Po prostu, musi to być ten dzień i ta chwila – siadam, pisze i jest. Na siłę nie da się nic wartościowego stworzyć. W chwili gdy mam totalny brak weny, wolę zagrać na komputerze w jakąś grę niż się męczyć.
MG: Jak sobie radzisz ze stresem przed bardzo ważnymi występami, masz jakieś sposoby?
PD: Nie radzę sobie. Zawsze przed każdym występem towarzyszy mi stres, ale gdy widzę, że publiczność bawi się przy mojej muzyce, gdy widzę, że ludziom się podoba to co robimy na scenie, stres mija i wtedy czuję coś niesamowitego, coś co się nie da opisać.
MG: Czy jest ktoś obok Ciebie, kto Cię wspiera na tej muzycznej drodze przez życie?
PD: Jest wiele ludzi, którym zawdzięczam moje sukcesy muzyczne i to gdzie obecnie się znajduję. Przede wszystkim to chciałbym z tego miejsca podziękować rodzicom, to dzięki nim miałem możliwość kształcić się w szkole muzycznej w Krakowie. Również mojej żonie, za cierpliwość, za to, ze znosi te wszystkie fałszywe dźwięki, kiedy próbuję coś napisać, a zwłaszcza gdy szykuję się próba i należy przesłuchać piosenkę z „milion” razy. Nie mogę nie wspomnieć o Arturze Kaszowskim, który jak nikt inny dba o to by każde nagranie było idealne pod każdym względem. Marcie Florek, za pomoc w nagraniach. Chłopakom z kapeli „Nash” za to, że są, że mają chęć mimo iż ciężko jest się nam przebić do szerszej publiczności, mógłbym tak wymieniać i wymieniać…
MG: Paweł masz jakieś inne hobby, pasje?
PD: Uwielbiam spać 🙂
MG: Powiedz mi, jestem bardzo ciekaw, jakie są Twoje plany związane z muzyką?
PD: Obecnie jesteśmy na dobrej drodze aby ukończyć mój debiutancki album „Nash”. Ciężko nad nim pracujemy od prawie 1,5 roku. Mam nadzieję, ukaże się on na rynku prawdopodobnie w maju 2013 roku.
MG: Ok. Teraz opowiedz mi jak wygląda Twój dzień pracy?
PD: Gdy gramy na przyjęciu weselnym to przygotowania zaczynają się już w piątek wieczorem, kiedy trzeba cały sprzęt, nagłośnienie, oświetlenia i wszystkie instrumenty zapakować w case’y. W sobotę z samego rana spotykamy się z chłopakami i Paulinką, następnie jedziemy na salę rozkładamy sprzęt i później gramy.
MG: Utrzymujesz jakiś kontakt z fanami?
PD: Oczywiście, zespół Nash można znaleźć na Facebooku. Z fanami kontaktujemy się również poprzez skrzynkę elektroniczną nash@onet.pl.
MG: Jakie jest twoje niemuzyczne marzenie?
PD: Jest ich kilka. Niektóre już się spełniły, mam piękną żonę, ale chciałbym jeszcze wybudować dom, spędzić dłuższe wakacje na Karaibach, mógłbym długo wymieniać.
MG: Paweł jest… dokończ.
PD: Nie mam pojęcia, trzeba spytać kogoś kto mnie zna.
Zapraszam na drugą stronę wpisu, tam dalsza część wywiadu, która dotyczy kapeli „Gołecki” i weselnego grania.